piątek, 4 kwietnia 2014

"Najlepsi aktorzy siedzą na widowni"

Molier napisał Mizantropa w 1666 roku. Gdyby na spektakl w Teatrze im. Wilama Horzycy poszedł ktoś, kto nie wiedziałby nic o dramacie i jego twórcy, z pewnością mógłby uznać utwór za współczesny. Po tym poznajemy prawdziwych mistrzów, prawda? Ich dzieła są zawsze aktualne.
W takim odbiorze bardzo pomógł przekład prozą Jana Kotta. Wiersz nie spełniłby tego zadania, inscenizacja stałaby się sztuczna i niespójna. Dzięki Bogu za Kotta. Reżyser, Norbert Rakowski, wiedział co robi. Spektakl był dobrze przemyślany. Scenografia była bardzo oszczędna. Na białej podłodze stały pojedyncze białe krzesła, fotele-poduszki i nowoczesne meble. Przed sceną ustawiono niższy postument, na którym czasem zasiadał główny bohater, Alcest. Taka przestrzeń sprawiła, że większa odpowiedzialność spoczywała na aktorach. Jak zwykle w zespole Horzycy to nie był problem.
Główna rola przypadła Maciejowi Raniszewskiemu. Już od jakiegoś czasu jego twarz reklamuje spektakl w całym mieście. Na pewno niektóre kobiety z widowni chętnie zabrałyby ze sobą taki plakat do domu. Nie można się więc dziwić, że Alcest podoba się trzem bohaterkom. Bo raczej nie skłania ich do tego jego trudny charakter, skłonność do mówienia wszystkim w twarz, co myśli. Raniszewski stworzył rolę dramatyczną, nie komediową. Alcesta dławi konflikt wewnętrzny pomiędzy surowymi zasadami moralnymi a miłością do kobiety, która takich zasad nie ma.
Celimenę zagrała kolejna młoda aktorka – Julia Sobiesiak, która dała się poznać toruńskiej publiczności od najlepszej strony w roli Dory w inscenizacji „Witaj, Dora”. Celimena jest zupełnie odmienną postacią. Różni się też bardzo od samej odtwórczyni. Jest krzykliwa, uwodzicielska, beztroska i bezczelna.
Jej przeciwieństwem w dramacie jest Elianta. Bardzo łatwo w takim przypadku popaść w czarno-biały schemat. Jednak Rakowski miał wspaniały pomysł na tę postać. Grała ją Matylda Podfilipska. Elianta stała się zrozpaczoną, nieszczęśliwie zakochaną kobietą, która pocieszenia szuka w alkoholu. Kocha Alcesta, ale on związany jest z jej kuzynką, którą Elianta lubi, co sama przyznaje.
Wydaje się, że rozbawiać miał również Arkadiusz Walesiak w roli Akasta, lecz według mnie był nieco za bardzo przerysowany. Jedna ze scen sugerowała, że bierze on narkotyki. Mimo to jego nieskoordynowane ruchy, nerwowy śmiech, popisywanie się szybko mogły się znudzić. Zaciekawił mnie za to Tomasz Mycan, sceniczny Klitandr, w roli odmiennej niż zwykle. Jego bohater był przeciwieństwem Akasta – wycofany, oszczędny w słowach i gestach, pozujący na człowieka tajemniczego.
Spektakl bardzo ubogacało wykorzystanie chwytu „teatr w teatrze”. Widownię ustawiono z dwóch stron, scena była nią otoczona. Nie zawsze to się sprawdzało, bo ciężko jest grać w dwie strony. Głos gorzej się niósł, często trzeba było oglądać aktorów odwróconych plecami. Ale na początku sztuki z ust Oronta padły słowa „Najlepsi aktorzy siedzą na widowni.” To zwraca nam uwagę na fakt, że wszyscy gramy, czasem nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Aktorzy, gdy nie są na scenie, nie ukrywają się w kulisach. Siedzą na boku przed manekinami. Czasem korzystają z toaletek i poprawiają swój wygląd. Każdy z nas może się więc zastanowić, w jakim stopniu sam kreuje siebie. Ile prawdy o sobie pokazuje światu, a jaka część z nas to tylko teatralny kostium i maska? Co więcej – często je zmieniamy w zależności od tego, z kim przebywamy. Niczym gombrowiczowskie gęby!
Po czyjej stronie leży racja? W tej inscenizacji nie możemy nie współczuć Alcestowi i nie potępiać Celimeny. Zwycięzcami okazują się jednak Elianta i Filint. To oni mają szansę na miłość, bo są pomiędzy. Nie wyrzekają się ludzi w imię źle pojmowanej szczerości ani nie oszukują dla własnych korzyści. Nie udają kogoś innego. Ich uczucia nie są wystawiane na pokaz. Może to jest klucz do szczęścia? Żyć własnym życiem, dzielić się nim tylko z najbliższymi.

Teatr im. Wilama Horzycy w Toruniu
Mizantrop Moliera
Reżyseria i opracowanie muzyczne: Norbert Rakowski
Scenografia: Janusz Mazurczak
Kostiumy: Justyna Gwizd
Projekcje: Rafał Turski
Premiera:  29 marca 2014 


Jola Ronowska



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz